Uwagi poprzednich części koncentrowały się na umiejętności określania, jaka jest teza tekstu, na jaki problem autor zamierza odpowiedzieć oraz jakie są przesłanki wspierające tezę. Znajomość tych rzeczy z pewnością przybliża nas znacznie do celu, czyli umiejętności oceny informacji, formułowania własnej opinii, podejmowania decyzji.
Pierwszym krokiem analizy jest zatem uświadomienie sobie struktury argumentu. Drugi, który będzie przedmiotem zainteresowania tej części, to zbadanie znaczenia, czyli pojęciowej zawartości wyróżnionych części. Wymaga to dość szczegółowego przyjrzenia się własnościom całego języka i wyrażeń wchodzących w jego skład.
Zanim zgodzimy się z czyimś zdaniem, musimy precyzyjnie określić znaczenie użytych słów. Jeśli się nam to nie uda, nie dotrzemy nigdy do tego, co autor zamierzał nam powiedzieć – mówiąc prościej: nie zrozumiemy go. Określanie znaczenia czyichś słów wymaga dwóch podstawowych umiejętności:
- znajomości znaczenia słownikowego wyrażeń
- gotowości do odczytywania intencji osoby mówiącej, które mogą modyfikować utarte znaczenia słów (nieznacznie, np. nadając im wartościowanie lub przywołując określone skojarzenie, bądź bardzo znacznie, np. w wyniku błędnego użycia słowa lub użycia bardzo twórczego).
Komentarz do filmu „Źródło” w serwisie Filmweb
Film dziwny – to na pewno. Czy wybitny? Gdyby mierzyć geniusz filmu tym, jak bardzo usiłuje być ambitny na pewno byłby to film genialny. Jednak chyba nie o to chodzi w kinie, by film był ambitny, lecz by był dobry – a to nie zawsze idzie w parze.
Film opowiada (chyba ?) o umieraniu i jego przeżywaniu, ale tak naprawdę trzeba by sporego wysiłku i dużej dozy nadinterpretacji by dojrzeć w nim coś odkrywczego, głębokiego czy naprawdę poruszającego.
Rozumiem Aronofoskiego – na pewno nakładanie kolejnych metafor i symboli na te już istniejące, zabawy w odniesienia do nurtów religijnych, roztaczanie mniej lub bardziej wysublimowanych wizji artystycznych musi być ciekawym zajęciem, jednak dla mnie, jako widza staje się to męczące.
Można przeplatać chronologię, można używać symboliki, można nie dopowiadać wszystkiego, ale czy to ma jeszcze sens, gdy zatraca się przy tym wszystkim przesłanie, treść czy myśl, którą chce się przekazać? Po jakimś czasie ta kaskada pseudointelektualnych fajerwerków już nie fascynuje, tylko nudzi a oglądając ją człowiek zastanawia się tylko, jaki to banał zapakowany w wielkie błyszczące pudełko ze złota kokardą sprezentuje nam Aronofski w kolejnej scenie.
Szkoda, bo truizm w ładnym opakowaniu nadal pozostaje truizmem, a o naprawdę ważnych rzeczach można opowiedzieć prostymi słowami bez potrzeby wędrówki przez stulecia i lewitacji wśród wielkich błyszczących gwiazd.
Przekorne 5/10 dla wszystkich, którzy uważają, że ten któremu film się nie spodobał, na pewno go nie zrozumiał.
(Źródło: Filmweb)
Należy zauważyć, że bardzo trudno jest ocenić argumentację przedstawioną powyżej, ponieważ trudno stwierdzić, co autor chciał właściwie powiedzieć. Mówi się o filmach: dziwnych, ambitnych, dobrych – ale jak mamy to właściwie rozumieć? Przytoczone stwierdzenie zawiera wiele niejasnych, ogólnikowych i nieprecyzyjnych nazw. Zgodnie z rozumieniem autora film może być ambitny, a zarazem nie być filmem dobrym – zapewne chodzi o filmy „ambitne na siłę”. Ale czy – z drugiej strony – może istnieć film dobry, który nie jest ambitny? Czy byłyby to filmy proste lub oszczędne (pod jakimś względem – scenariusza, scenografii, efektów specjalnych, innych środków artystycznych)? Właśnie te wątpliwości świadczą, że należałoby sprecyzować daną wypowiedź, by móc zrozumieć, co autor miał na myśli, i w konsekwencji być w stanie ja ocenić.
Kilka wniosków:
- nie można zareagować na argument, jeśli się nie zrozumie znaczenia kluczowych nazw i zdań;
- to, jak mogą one być rozumiane i interpretowane, w istotny sposób wpływa na akceptowalność całego rozumowania;
- zanim określimy zakres, w którym zgadzamy się lub nie zgadzamy z autorem, musimy spróbować odkryć precyzyjne znaczenie wypowiedzi;
- na ogół znaczenie wyrażeń wydaje się nam oczywiste, a tymczasem bardzo często oczywiste nie jest!
Kłopoty wynikające z elastyczności słów
Język jest bardzo skomplikowany. Właściwie każde słowo, którego używamy, jest wieloznaczne. Gdyby każde słowo miało tylko jedno znaczenie, co do którego zgadzają się wszyscy użytkownicy języka, nasza komunikacja byłaby znacznie łatwiejsza.[/dontsplit]
Przykładem oczywistej wieloznaczności słów jest np. wyraz „zamek”. W jednym znaczeniu nazywa on budowlę warowną, w drugim ze znaczeń nazywa przyrząd służący do zamykania drzwi kluczem. To, w którym znaczeniu słowo występuję w danym zdaniu, zwykle łatwo rozpoznać z kontekstu, np. tematu rozmowy.
Pomyślmy jednak o tym, jak wiele znaczeń mają takie słowa, jak: „wolność”, „nieprzyzwoitość”, „szczęście”, „dobro”, „sprawiedliwość” lub „miłość”.
Gdy ktoś stwierdza, że dane zachowanie jest niesprawiedliwe (i powinno zostać ukarane), a ktoś inny, że pewien film jest nieprzyzwoity (i powinno się zakazać emitowania go), to trudno ocenić argument, dopóki nie zrozumiemy, co dana osoba rozumie przez „przyzwoity” bądź „niesprawiedliwy”. Uwaga: często nie jesteśmy w stanie zrozumieć tego, co czytamy bądź słyszymy, właściwie (czyli np. zgodnie z intencjami autora), ponieważ z góry zakładamy znaczenie tych słów, które są niejasne i wieloznaczne.
Znajdź dwuznaczności i niejasności w poniższych przykładach
Przykład 1:
Były gwiazdor francuskiego futbolu, obecnie dyrektor sportowy Realu Madryt Zinedine Zidane, pozwał komika znad Sekwany za naruszenie dóbr osobistych i domaga się 75 tys. euro zadośćuczynienia. Christophe Aleveque nazwał jego udział w reklamie prostytucją.
Chodziło o występ piłkarza w reklamie kandydatury Kataru jako gospodarza mistrzostw świata w 2022 roku. Za udział w akcji promującej bogaty emirat miał dostać 11 milionów euro. Paryski sąd ma ogłosić wyrok 22 marca.
Zidane, który urodził się w Marsylii w rodzinie algierskich emigrantów, był ambasadorem Kataru w staraniach o przyznanie mundialu i jak się okazało ambasadorem skutecznym. Po raz pierwszy w historii turniej odbędzie się na Bliskim Wschodzie.
Zidane, mistrz świata i Europy, trzykrotnie był laureatem Złotej Piłki FIFA (1998, 2000, 2003).
Źródło: Onet.pl.
Przykład 2:
Analizując dyskurs postdialektyczny, stajemy wobec wyboru: albo przyjąć neosemantyczny paradygmat kontekstu, albo uznać, że kolektyw podlega dekonstrukcji – jednakże tylko, gdy Sartrowski model paradygmatu kulturowego zawiedzie. W przeciwnym razie modelem dla „subkulturowej teorii prepatriarchalnej” będzie Lacanowski model marksizmu subkulturowego, co po części oznacza krach rzeczywistości. Temat nasz interpoluje się w marksizm subkulturowy obejmujący prawdę w jej totalności. Dlatego jest kilka teorii tego kulturowego paradygmatu.
U Dietricha (patrz: Dietrich, K.T., red., 1981 Zapomnijcie o Sontag: kapitalistyczny paradygmat dyskursu a surrealizm, Yale University Press) głównym tematem w analizie konstrukcji kulturowych jest nie dyskurs, jak wskazywałaby narracja subkapitalistyczna, lecz predyskurs. Natomiast Spelling w Beverly Hills 90210 dekonstruuje surrealizm i rozważa kapitalistyczny paradygmat dyskursu. (Marks używa terminu „dialektyczny paradygmat dyskursu”, oznaczając rolę pisarza jako czytelnika).
Źródło: B. Wolniewicz, O późnej filozofii Wittgensteina, [w:] tenże, O Polsce i życiu, s. 107.
Przykład 3:
Cokolwiek znajduje się w obrębie naszej percepcji i myśli, wchłaniane jest i obdarzone sensem jako część świata, w którym zamieszkujemy i który staramy się oswoić. Leczy czy to my sami własnym dekretem tworzymy ów sens, wiążąc świat z naszym praktycznymi, poznawczymi bądź estetycznymi aspiracjami, czy też go w nim odkrywamy? A może jedno i drugie? Wydaje mi się, że z hermeneutycznej perspektywy odpowiedź brzmi: jedno i drugie. Jeśli tak, to sens ani nie jest przez nas swobodnie wytwarzany, ani nie tkwi gotowy w naturze czy historii, czekając na odkrywcę. Jest raczej tak, że sensotwórczy Duch aktualizuje się w samym procesie objawiania się naszym umysłom; albo też, inaczej to ujmując, Byt, wyposażony w sens, ?staje się tym, czym jest? dzięki ludzkiemu zrozumieniu, czym jest.
Źródło: L. Kołakowski, Horror metaphysicus.
Lokalizowanie kluczowych pojęć i zdań
Nie każda niejasność lub wieloznaczność jest groźna. Szczególnie groźne są te, które pojawiają się w argumentacji, ponieważ w zależności od rozumienia słów albo zaakceptujemy wniosek, albo nie. Kluczowe pojęcia i zdania to te, które dopuszczają różne rozumienia i które wymagają sprecyzowania, byśmy byli w stanie określić swoją postawę względem całego rozumowania.
By zilustrować potrzebę oceny niejasności i wieloznaczności, rozważmy następujące kwestie (wymagające rozstrzygnięcia – tak lub nie):
- Czy przemoc, przedstawiana w programach telewizyjnych, ma negatywny wpływ na społeczeństwo?
- Czy konkursy piękności uwłaczają godności kobiety?
- Czy w ciągu ostatniego roku wzrosła liczba wypadków samochodowych spowodowanych przez niedoświadczonych kierowców?
Każde z tych pytań zawiera sformułowania, które powinny zostać wyjaśnione przed próbą odpowiedzi na nie, np.: „przemoc”, „uwłaczający godności kobiety”, „niedoświadczony kierowca”. W związku z tym, podczas czytania powinniśmy przywiązywać szczególną uwagę do tego, jak autor rozumie te sformułowania.
Można przyjąć jako regułę, że im bardziej abstrakcyjne jest dane słowo lub wyrażenie, tym bardziej jest podatne na wielość interpretacji. Zobrazujmy, czym są pojęcia abstrakcyjne kilkoma przykładami. Słowa „równość”, „odpowiedzialność”, „pornografia” czy „agresja” są bardziej abstrakcyjne niż: „mający równy dostęp do środków koniecznych do życia”, „ten, kto bezpośrednio spowodował dane zdarzenie”, „zdjęcia obnażonych narządów płciowych kobiety lub mężczyzny”, „ten, kto celowo powoduje obrażenia fizyczne u innej osoby”. Sposób mówienia bez nazw abstrakcyjnych dostarcza nam lepszego, precyzyjniejszego obrazu sytuacji, o której mowa. Zamianę zdań zawierających wyrażenia abstrakcyjne na zdania zawierające tylko nazwy konkretne nazywamy parafrazowaniem.
By określić słowa, które są niejasne lub dwuznaczne, można wcielić się w rolę kogoś przeciwnego zaproponowanej tezie i zastanowić się: gdybym zajmował stanowisko przeciwne do przedstawionego przez autora, czy pewne wyrażenia zdefiniowałbym inaczej? Np. zwolennik konkursów piękności byłby skłonny do innego definiowania tego, co ubliża godności kobiety.
Podsumowanie:
- Przejrzyj kwestię, tezę i przesłanki, by poznać kluczowe pojęcia tekstu.
- Uważaj na nazwy abstrakcyjne.
- Staraj się spojrzeć na sprawę z różnych punktów widzenia, by sprawdzić, czy pewne słowa można zdefiniować inaczej.
Sprawdzanie wieloznaczności
Gdy odszukasz już kluczowe dla tekstu pojęcia, zadaj sobie pytanie: „Czy rozumiem, co one znaczą?”. Musisz pamiętać:
- By nie zakładać z góry, że wiesz, co autor ma na myśli i w jakim znaczeniu używa słów. Nie nastawiaj się na potwierdzanie swoich przypuszczeń, nie przytakuj autorowi („wiem, co masz na myśli”), lecz pytaj, co autor chciał przez to powiedzieć.
- By nie przyjmować, że słowo ma tylko jedno – w dodatku czytelne i oczywiste – znaczenie. Wiele słów naszego języka jest wieloznacznych. Pytaj zatem, czy któreś ze słów może znaczyć różne rzeczy.
- Dobrym sprawdzianem tego, czy dane słowo jest (w danym kontekście) wieloznaczne, jest „podstawianie” znaczenia pod dane słowo i sprawdzenie, czy różne podstawienia brzmią rozsądnie. Jeśli tak, mamy do czynienia z ważną wieloznacznością.
Dobrymi przykładami wieloznaczności są… teksty reklamowe. Niektóre w zabawny sposób wykorzystują naturalną wieloznaczność (Reklama proszku do prania z lat 90.: „uOjciec prać? – prać”), inne – próbują nas wprowadzić w błąd.
Przykład: Proszek „Czystuś” jest o 20% skuteczniejszy niż zwykły proszek.
Kwestia: Jaki proszek do prania powinieneś kupić?
Teza: Powinieneś kupić „Czystusia”.
Przesłanki: „Czystuś” jest o 20% skuteczniejszy niż zwykły proszek.
Czy jasne jest, co znaczy, że „Czystuś” jest o 20% skuteczniejszy niż zwykły proszek? Oczywiście nie!
- Czy to znaczy, że ta sama ilość proszku (przy tej samej ilości wody, prądu, w tej samej pralce) jest w stanie uprać o 20% więcej ubrań?
- A może chodzi o porównanie wydajności proszków kupionych za tę samą cenę (a nie o tę samą ilość proszku)?
- Czy „20% ubrań” dotyczy ich liczby, masy, powierzchni, objętości?
- Czy zwykły proszek nie poradziłby sobie z większą ilością ubrań?
- Co to jest zwykły proszek? Dowolny tańszy niż „Czystuś”? Ten jedyny, który jest najczęściej stosowany?
Inne przykłady:
- Gilette – najlepsze dla mężczyzny.
- Skoda Fabia – najlepsza w swojej klasie.
- (Max Factor) Polecany przez profesjonalistów.
- („Kaczor Donald”) Najzabawniejsze pismo świata.
- (Pizza Hut) Tak jak lubisz.
- (Lucas Bank) Tak powinno być w każdym banku.
- http://kochamrawe.pl/wiadomosci,2,wiadomosci,1,_quotw_to_mi_graj_quot_-_czyli_jak,339
Reklamodawca stara się sformułować przekaz w sposób na tyle ogólny, by każdy odbiorca zinterpretował znaczenie całości po swojemu, przypisując jej w danej sytuacji sen najbardziej atrakcyjny.
Mechanizm, który szczególnie wyraźnie obserwujemy w reklamach, jest obecny w naszej komunikacji codziennej. Wystarczy pomyśleć, w jaki sposób zachwalamy film – używamy wielu przymiotników, których treść bywa bardzo uboga: „fajny”, „super”, „naprawdę dobry”, i mogą być rozumiane wielorako.
Wieloznaczność a kontekst
Bardzo pomocny w określeniu niejasnych słów może być kontekst wypowiedzi, czyli inne akapity tego samego tekstu, inne teksty tego samego autora lub okoliczności zewnętrzne jego powstania (miejsce, czas).
Wieloznaczność, definicje, słowniki
By być w stanie uświadomić sobie wieloznaczność danego pojęcia, trzeba znać możliwe znaczenia danego słowa. Znaczenie słowa można podać na różne sposoby, tutaj ograniczymy się do trzech najważniejszych i najbardziej użytecznych. Możemy odsłonić znaczenie danego słowa, podając synonim (wyrażenie o tym samym znaczeniu lub bliskoznaczne), dając przykład sytuacji, do której słowo się stosuje, lub określając kryteria użycia danego słowa.
Przykład: by wyjaśnić znaczenie słowa „woda” możemy:
- podać wyrażenie synonimiczne: „przezroczysta, bezbarwna ciecz, niezbędny składnik organizmów żywych” (ISJP)
- przedstawić przykład: pokazać np. butelkę z wodą, staw, rzekę, odkręcić kran
- określić kryteria: ciecz, której skład chemiczny to H2O
Naturalnym źródłem definicji są słowniki i encyklopedie. Należy zwrócić uwagę na pewne rozbieżności między nimi. Otóż słowniki wskazują, jak ludzie rozumieją dane słowo, jakie obiekty nim nazywają. To rozumienie może nie być szczególnie ostre lub adekwatne. Encyklopedie dążą do opisania nie zwyczaju językowego, lecz „natury rzeczywistości”, czym rzeczy są – encyklopedie odwołują się do różnych teorii, często zaostrzają nasze pojęcia naturalnojęzykowe. Przykłady wyraźnych rozbieżności znaczeń językowych i naukowych:
- wg słownika języka polskiego pomidor to warzywo, według encyklopedii – jest to owoc;
- słowem ”woda” nazywamy ciecz bezbarwną, bez zapachu, płynącą w rzekach itp., natomiast encyklopedia poda nam, że woda to substancja (niekoniecznie ciekła) o wzorze chemicznym H2O;
- ktoś kierujący się potocznym rozumieniem słowa ”złoto” nie odróżniłby złota od tombaku.
Słowniki zwykle odwołują się do dwóch pierwszych sposobów charakteryzowania znaczenia. Z punktu widzenia myślenia krytycznego są one jednak często niewystarczające – nie dlatego, że nie są prawdziwe (bo mogą być prawdziwe lub nie!), lecz dlatego, że nie charakteryzują znaczenia precyzyjnie.
Przykład: Jakość kształcenia na uniwersytetach nie ulega pogorszeniu. Na podstawie wyników ankiety, którą udało się przeprowadzić wśród wykładowców i studentów, można przyjąć, że większość z nich sądzi tak właśnie sądzi.
Niejasnym wyrażeniem jest „jakość kształcenia”. Słownik (USJP) podaje następujące znaczenia słowa „jakość”
1. książk. ?rodzaj, gatunek, wartość czegoś?:
Jakość obsługi nie budzi zastrzeżeń.
? Dobra, zła jakość produkcji.
? Podnosić jakość wyrobów.
? urz. Znak jakości zob. znak w zn. 1.
2. filoz. ?istotne cechy przedmiotu wyróżniające go spośród innych i stanowiące o jego swoistości pod danym względem?
Pasującym synonimem słowa „jakość” jest w tym kontekście „wartość”. Jest to jednak również nazwa abstrakcyjna i nie do końca jasne jest, na czym polega wartość kształcenia i jak ją ocenić. Należy się zastanowić, jakie kryteria ma spełniać uniwersytet, by stwierdzić o wartości kształcenia w nim świadczonego, jakie zachowania możemy mieć na myśli:
- średnią ocen studentów
- zdolność studentów do krytycznego myślenia
- liczbę profesorów pracujących na uniwersytecie
- (średnią) ilość pracy potrzebną do zdania egzaminu
- zdolność do zdobycia i utrzymania pracy przez absolwentów
- średnią płacę absolwentów uniwersytetu
Każde z tych kryteriów stanowi inną miarę jakości kształcenia uniwersytetu, każde z nich wymaga osobnej oceny. W zależności od tego, które zostało przyjęte, będziemy albo przychylni, albo negatywnie nastawieni wobec opinii przedstawionej w powyższym przykładzie. Sprawdzenie słownikowego znaczenia słowa na niewiele się zdaje w takiej sytuacji.
Niejasność i nacechowanie słów w polityce
Nieprecyzyjne użycia słów (niejasnych i wieloznacznych) często nie są przypadkowe. Wcześniej była już mowa o języku reklamy, warto także powiedzieć słowo o języku polityki. Bardzo często przemówienia polityków zawierają słowa, których znaczenie opisowe jest niewielkie, jednak mają duży ładunek emocjonalny, np. „sprawiedliwość”, „wolność”, „solidarność”, „wykształciuchy”, „terroryzm”, „szantaż” itp.
Zobacz występ George’a Carlina, który w dowcipny sposób komentuje zjawisko rozmydlania, eufemizacji i daleko posuniętej poprawności politycznej:
Orwell o języku i polityce:
Język polityczny wymaga przede wszystkim eufemizmów, banałów i mglistych dwuznaczności. Na bezbronne wioski spadają bomby, mieszkańcy muszą uciekać w pole, stada zwierząt giną pod ogniem karabinów maszynowych a na chaty lecą pociski samozapalające? Będzie się to nazywało pacyfikacją. Milionom wieśniaków zabiera się gospodarstwa i gna ich w drogę z tym tylko, co zdołają udźwignąć? Nazwie się to przesiedleniem ludności lub korektą granic. Więzi się ludzi latami bez procesu? Dostają kulkę w tył głowy lub są zsyłani za krąg polarny, by umierać na szkorbut w drewnianych barakach? Nazywa się to usuwaniem elementów niepożądanych{{1}}.
[[1]]G. Orwell, Politics and the English Language, „Horizon” 1946, nr 4, cyt. za: N. Bailargeon, Krótki kurs samoobrony intelektualnej, s. 13. [[1]]